Ks. Andrzej Wandzel nie żyje.

Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci.

Z ogromnym smutkiem odprowadziliśmy naszego proboszcza ks. Andrzeja Wandzla na miejsce wiecznego spoczynku na naszym cmentarzu. Ks. Andrzej był w naszej parafii zaledwie dwa miesiące – 21 października zginął w pożarze plebanii. Ze względu na konieczność badań, które miały potwierdzić tożsamość odkrytych na miejscu pożaru szczątków, pogrzeb mógł się odbyć dopiero 3 grudnia. Pogrzeb osób duchownych różni się od uroczystości ostatniego pożegnania osób świeckich. Przede wszystkim obowiązek przygotowania uroczystości pogrzebowych spoczywa nie na bliskich zmarłego – na prośbę biskupa ordynariusza zajął się pogrzebem ks. Mikołaj Skawiński wyznaczony na administratora naszej parafii. Wszyscy zgromadzeni z wdzięcznością i podziwem wyrażali się o zaangażowaniu ks. Mikołaja w organizację i prowadzenie uroczystości pogrzebowych. Dziękujemy, księże Mikołaju.

Mszę pogrzebową poprzedza tzw. Liturgia Godzin – odbyła się w przeddzień pogrzebu, w piątek, prowadzona przez biskupa pomocniczego Andrzeja Iwaneckiego. Parafianie mogli pomodlić się za swojego zmarłego proboszcza. Trumnę z szczątkami Zmarłego ustawiono na katafalku przed ołtarzem, a obok atrybuty posługi kapłańskiej: stułę, kielich oraz mszał.

Mszę pogrzebową w sobotę prowadził biskup diecezjalny Sławomir Oder. Słowa pożegnania zmarłego wygłosili (w piątek i sobotę) koledzy seminaryjni – ks. Andrzej Wandzel ur.18 listopada 1968 r. w Katowicach (ale związany z Gliwicami – Sośnicą) ukończył Wyższe Seminarium duchowne Śląska Opolskiego w Nysie i 19 czerwca 1993 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Ks. Eugeniusz Bill, proboszcz z Nakła Śl. i ks. Krzysztof Trembecki, kapelan szpitalny w Nysie niezwykle ciepło wspominali Zmarłego. Podkreślali, że był duszpasterzem o wielkim sercu, zawsze uśmiechnięty, bez osądzania innych. „Nigdy nie narzekałeś” – powiedział ks. Trembecki. Krótko przed śmiercią, 19 października, z okazji 40-lecia kapłaństwa, koledzy kursanci odwiedzili ks. Wandzla w Kozłowie. Cieszyli się jego optymizmem i z radością patrzyli, jak cieszy się tym, co przed nim. Ks. Bill powiedział: „Dziękujemy za wszystko, co Bóg nam przez niego powiedział”.

Ks. Wandzel odszedł w Maryjnym miesiącu, między kolejnymi dniami różańcowymi. Dzieci, zwłaszcza pierwszokomunijne bardzo ciepło wspominały Księdza: jego żarty, pieśni, które z nimi śpiewał, cukierki „różańcowe”, angażowanie w życie duchowe naszej parafii.

Zmarłego proboszcza pożegnał także przedstawiciel parafian, szafarz Piotr Klapec, mówiąc m.in.: „On nie bał się żyć od pierwszego dnia objęcia parafii w Kozłowie, angażując się w każdą jej sprawę z ogromną radością. Nie bał się kochać Boga, bo umiłowawszy go, poszedł za jego głosem, i nie bał się kochać ludzi, dla których zawsze miał ciepłe słowo i szczery uśmiech. I tak samo nie obawiał się śmierci, bo pełen żywej wiary w Zmartwychwstałego Pana wiedział, że to jest dopiero początek życia wiecznego.” P. Klapec wyraził wdzięczność za wszystko, czego doświadczyliśmy dzięki ks. Andrzejowi i zapewnił, że pamięć o nim pozostanie w naszych modlitwach.

Po pogrzebie mieliśmy okazję porozmawiać z rodziną ks. Andrzeja. We wspomnieniach siostry i brata pozostanie jako wrażliwy i pełen miłości brat, który kochał Beskidy (i pizzę 🙂 i często potrafił namówić na spontaniczny wypad w góry.

Z głębokim żalem żegnamy ks. Andrzeja Wandzla. Pokój Jego duszy.

Post Author: kozlow